„Ciemna Strona Ameryki Łacińskiej” – taki tytuł nosi najnowszy raport ekspertów z Intsights i Ciphertrace, którzy podsumowali oficjalne dane i statystyki i opublikowali informacje o tym, jak cyberprzestępcy wykorzystują branżę kryptowalut do szybkiego wzbogacenia się. Dokument nie tylko punktuje popularne metody kryptowalutowych oszustw, ale i pokazuje jak wielkie możliwości daje oszustom świat tokenów, blockchaina i ludzkich marzeń.

Brak regulacji rynku kryptowalut sprzyja nadużyciom?

Nie od dziś wiadomo, że rynek kryptowalut jest wybitnie wykorzystywany przez różnej maści przestępców, oszustów i naciągaczy, którzy z ludzkiej naiwności i marzeń o wielkich pieniądzach uczynili sobie prawdziwą kopalnię złota. Z jednej strony organizacje rządowe chcą kontrolować ten świat, a z drugiej, tej kontroli nie chcą sami fani Bitcoina i innych kryptowalut, bo dopatrują się w niej zamachu na swoją wolność. I bez względu na to, która strona tej gry ma rację – cyberprzestępcy już od lat wykorzystują brak sztywnych zasad działania tego rynku i mały stopień dbania użytkowników o swoje bezpieczeństwo i zwyczajnie na tym zarabiają.

Jakie wnioski wysuwa raport Intsights i Ciphertrace?

Eksperci zauważają, że cyberprzestępczość w Ameryce Łacińskiej jest na porządku dziennym i nic nie zapowiada tutaj żadnych zmian. Prawie 70% mieszkańców ma podłączenie do sieci i wykorzystując popularność kryptowalut i szansę zarobienia dużych pieniędzy, śmiało wchodzi w różnego typu biznesowy branżowe. A na to tylko czekają hakerzy.

Raport wskazuje, że w ostatnich miesiącach nastąpiła istna eksplozja haków, oszust i prania pieniędzy wspierana wysokiej klasy oprogramowanie ransomware’owym, wyłudzaniem danych i stronami, które podszywają się pod inne. Cyberprzestępcy masowo tworzą nieuregulowane giełdy, na których zbierają środki użytkowników, a potem znikają. Wykorzystują również popularne platformy P2P, znajdują ich słabe punkty i bez problemu piorą na nich ogromne pieniądze.

Dane użytkowników sprzedawane na DarkWeb

Ta część cyberprzestępców, która w Ameryce Łacińskiej wyspecjalizowała się w kradzieży danych osobowych, sprzedaje je masowo na DarkWebie. To już nie tylko paszporty, którymi weryfikują się użytkownicy, dowody osobiste czy ich rachunki za prąd, ale także selfie, zdjęcia i cała gama nielegalnych produktów, które zostały wykradzione twórcom kryptowalutowych projektów i wrzucone do handlu na „wolnym”, czarnym rynku.

Hakerzy polubili również tzw. kryptowalutowe miksery.

W ramach oszustw na mikserach czekają aż użytkowników wpłaci Bitcoina na giełdę, a potem wymieniają go na inne altcoiny, sprzedają, podpinają mikser i wysyłają pieniądze tak, że nikt nie jest w stanie ich namierzyć.

Co ważne cyberprzestępcom w Ameryce Łacińskiej sprzyja prawo. Wiele państw tego regionu jest opartych na gotówce i nie istnieją tam nawet  przepisy dot. prania brudnych pieniędzych. Nikt nie wymaga AML ani KYC, a dla hakerów i złodziei to prawdziwy raj zysków. Tam, gdzie nie ma obowiązku weryfikowania danych, wymyślenie sposobu na oszukanie kryptowalutowych marzycieli jest wyjątkowo proste.